Komin i zapinanie na ostatni guzik
Powoli zbliżamy się do końca prac stanu surowego otwartego. Dzięki nadzwyczajnie - jak na ten okres - wysokim temperaturom udało nam się nawet położyć kamień na kominie! Chłopaki jutro skończą go wykańczać i położą wokół niego dachówkę. Wszystkie prace murarskie są już zakończone Ściana przy kominku też usunięta Do zrobienia pozostały jedynie drobne poprawki malarskie na nadbitce i pewne elementy dachu...I właśnie te "elementy" - specjalny kołnierz do okien dachowych przedzielonych tylko jedną krokwią i kilka sztuk brakujących krańcowych dachówek - spędzają mi ostatnio sen z powiek. Jak już pisałam wcześniej, zamówiliśmy ten specjalny kołnierz. Miał być dzisiaj do odbioru, ale ostatecznie będzie jutro rano. Tak czy siak - cieszymy się, że będzie. Odbierzemy go sami w Oławie, bo nie opłaca nam się płacić za transport (i jeszcze na niego czekać...). Gorzej z dachówką. Powiadomiono nas dzisiaj, że nikt nie dostarczy kilku sztuk, których nam zabrakło, do Wrocławia i że musimy sami po nie pojechać aż do składu w okolicach Radomia A czasu coraz mniej, bo chłopaki w piątek wieczorem wracają w swoje góralskie strony i nie wiadomo, kiedy zawitają ponownie do Wrocławia.Jeżeli nie dostarczymy im materiałów na czas, zostaniemy bez okien dachowych i, co gorsza, bez dachówki na daszku nad wejściem. Bez krańcowych dachówek nie można układać bowiem dachówek podstawowych, a krańcowych zabrakło akurat na daszek (dziwne zresztą - gąsiorów i pozostałych dachówek starczyło bez problemu, a z tymi taki zonk!) Ale cóż - na budowie trzeba się liczyć z różnymi niespodziankami. Tak więc jutro rzucam wszystko i jadę z moim Tatą do Skrzyńska (280km w jedną stronę), by przywieźć chłopakom wieczorem krańcowe dachówki, żeby mogli je ułożyć na daszku w piątek. Mąż ma 2-dniowe szkolenie, więc cała sprawa spoczęła na moich barkach... Z kolei w piątek rano pędzę do Oławy po kołnierz - to na szczęście blisko, więc przywiozę go chłopakom przed południem. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w piątek po południu zapniemy stan surowy otwarty na ostatni guzik! Uff!
Komin na wykończeniu.
Po likwidacji ścianki przy kominie otrzymaliśmy zgrabną kolumnę komina. Uzyskaną przestrzeń spowijają teraz ciemności, bo zabiliśmy wszystkie okna na zimę, by domek spokojnie sechł i osiadał