Odetchnęliśmy z ulgą...
bo po kolejnym dniu nieobecności ekipa powróciła w końcu na budowę. Co więcej, pierwszy raz w historii naszej budowy wrócili w poniedziałek po przerwie weekendowej. Zazwyczaj nie pojawiali się przed wtorkiem... Wszystko wskazuje na to, że będą chcieli skończyć w listopadzie, by w grudniu nie musieć już wynajmować pokoju. A nam jest to jak najbardziej na rękę! Na razie jest ich tylko dwóch, ale jak zaczną kłaść dachówkę, to mają odbudować szeregi Jest tylko jeden problem: przyszły nocne przymrozki i przyklejanie kamienia na kominie byłoby dosyć ryzykowne. Kupiliśmy specjalny klej do kamienia - Kerakoll - który można kłaść w temperaturze min. 5 stopni i przez 24h po położeniu trzeba go chronić przed mrozem. Będziemy więc musieli wstrzymać się z kładzeniem kamienia na kominie do wiosny i trzeba będzie ściągnąć wówczas kawałek dachówki przy kominie Wszystko przez tą obsuwę czasową... Ale najważniejsze, że prace znów postępują i pogoda dopisuje
Powoli coraz większa część dachu zostaje przykryta folią. Na daszku ganeczkowym pojawiły się łaty i kontrłaty.
A tak wygląda daszek ganeczkowy od spodu - przykryty nadbitką.
Mąż wynosi worki z klejem do kamienia i pakuje je do bagażnika. Zamierzamy przechować je do wiosny w suchym i w miarę ciepłym miejscu. Jeden worek waży 25kg, więc przeniesienie takich pięciu to jak niezłe ćwiczenie na siłowni